Maciej Petryszyn: Od czasu, gdy rozmawialiśmy na IEM-ie w Katowicach, minęły niespełna trzy miesiące. Dla was jako dla drużyny Monte nie był to najlepszy czas.

Szymon "kRaSnaL" Mrozek: Trudno tak naprawdę powiedzieć, bo poprzedni turniej to był tak naprawdę pierwszy lan w tym składzie. Bo wcześniej w Chinach z różnych przyczyn się nie pojawiliśmy, głównie z powodów związanych z kwestią podróży. I dlatego pierwszym naszym lanem było Rio, gdzie graliśmy ok, ale przegraliśmy tam dwa spotkania. Z paiN, które potem wygrało ten turniej, przegraliśmy po dogrywce. Potem przegraliśmy z OG 1:2. Tak więc to dopiero nasz drugi turniej, na którym możemy zobaczyć, z czym to się je i jak nam idzie.

Zanim przejdziemy do ESL Pro League, pogadajmy o RMR-ze. Tam też pojawiło się spore rozczarowanie. Czego twoim zdaniem zabrakło Monte, by chociaż włączyć się do gry o Majora? Bo na dobrą sprawę nawet to wam się nie udało.

Całe to zamieszanie z somedieyoungiem, który nie mógł się stawić na pierwszym meczu. Granie ze zmiennikiem. Ogólnie przydarzyły się nam niefortunne rzeczy i przez to był trochę chaos. W międzyczasie graliśmy też eliminacje do BLASTA i tam wszystko było ok. Ale na RMR-ze zaczęliśmy bez somedieyounga i być może nie było trochę pewności siebie. I przegraliśmy... Kurczę, trudno już do tego wracać, ale przegrywaliśmy rundy, których nie powinniśmy nigdy przegrywać. W efekcie oddaliśmy BO1 w MR12 i to się zemściło. Potem był mecz z Nexus, gdzie odbiliśmy, ale też było trudno. I tak naprawdę, gdy zaczęliśmy pierwsze spotkanie w normalnym składzie, bez zmiennika, to dostaliśmy Apeks, które na Anubisie nas zniszczyło. A w BO3 dostaliśmy Astralis, przegraliśmy 1:2 i RMR się skończył.

Pozostańmy chwilę przy osobie sdy'a. Kwestia tego, że on odchodzi, to był temat, który przewijał się już wcześniej, czy to wyszło dopiero po RMR-ze?

Trudne pytanie, ale chyba po RMR-ze. On może i zostałby dalej, ale organizacja nie dogadała się z nim w kwestii kontraktu i tyle.

Był to jednak duży cios. Tym bardziej że chwilę później odszedł br0 i można powiedzieć, że ekipa wam się trochę posypała.

Tak to już jest w esporcie, że jest większa organizacja, która zjada mniejsze. Tak w sporcie tradycyjnym, jak i w esporcie. Jak przychodzi większa organizacja, to organizacje mniejsze nie mają za dużo do powiedzenia, bo po prostu pojawia się ekipa, płacy buyout i zawodnik odchodzi. I trzeba to respektować, bo tak jest.

W trakcie tych roszad testowaliście m.in. Kvema z IKLI i wiele osób liczyło, że zostanie on na dłużej. Ostatecznie tak się jednak nie stało. Stąd pytanie dlaczego?

To nie jest w sumie pytanie do mnie, tylko do zarządu. Zdaje mi się, że były po prostu problemy z jego kontraktem i wykupem. Ale nie jestem w stanie tego potwierdzić, bo ja robię swoje. Gram i nie skupiam się na tym, z kim będę miał do czynienia w zespole. Czy będę grał z taką osobą, czy z taką. Oczywiście mam swój feedback na temat danego zawodnika, ale ja nie podejmuję zarządowych decyzji.

Długo w ogóle prowadziliście te testy? Przewinęło się przez nie wielu graczy? Czy może była to raczej taka "szybka akcja"?

Ogólnie mieliśmy mega duży problem z zawodnikami, bo uważam, że rynek w esporcie jest w tym momencie... Nie ma zbyt wielu zawodników, którym można się przyglądać i którzy mogą pasować. Jest o wiele trudniej teraz wyciągnąć kogoś na wyższy poziom, bo jest po prostu ubytek graczy na scenie. I czasami nie warto jest ryzykować dużych buyoutów i zamiast tego np. lepiej wziąć kogoś z akademii tak, jak my to zrobiliśmy. Żeby się pokazał. A co przyniesie czas, to trzeba po prostu zobaczyć.

Jakiś czas temu przez sociale przewinęła się też plotka, że gdy jeszcze kilka miesięcy temu opuszczał was BOROS, to jedną z opcji na jego zastępstwo miał być Sobol.

To chyba bait. Ja o niczym takim nie słyszałem. Pewnie po prostu ktoś po prostu napisał na Twitterze i poszedł viral.

Tak czy inaczej, wzięcie dwóch gości z akademii z boku może wyglądać jako opcja budżetowa.

Trudno stwierdzić, bo tak naprawdę nie zagraliśmy w Chinach, a Chiny dużo by nam powiedziały. Bo w Brazylii był trochę inny turniej niż ten w Chinach od ESL. Zobaczylibyśmy wtedy, jak to jest. A tak to jest tak naprawdę nasz pierwszy turniej z taką obsadą stricte tier 1. Aczkolwiek nie uważam, by nasza grupa była specjalnie zastackowana. Po prostu uważam, że jesteśmy w stanie wyjść z grupy.

Brak IEM Chengdu bardzo zaburzył wasze przygotowania?

Może nie przygotowania, a po prostu oswojenie się z lanem. Dla ryu i Gizmy'ego to tak naprawdę pierwszy lan u nas w drużynie i nie wiemy, jak się oni zachowują. Ani jakby się zachowali wtedy. Było za to Rio, które też było spoko, ale miało duże opóźnienia, co też nam przeszkadzało i utrudniało. Ale tak samo utrudniało każdej drużynie. Tak czy inaczej, ESL Pro League to pierwszy tak duży nasz turniej lanowy i po prostu zobaczymy, jak to będzie. Te zawody dużo nam powiedzą w kwestii tego, jak jesteśmy przygotowani i co potrafimy.

Nie masz jednak poczucia, że w ważnych momentach może wam brakować kogoś z takim doświadczeniem, jakie miał sdy? Bo teraz nikogo podobnego w składzie nie macie.

Pełna zgoda, sdy to marka sama w sobie. W mojej opinii jest fenomenalnym zawodnikiem. Ale my też już trochę lanów zagraliśmy. Nie jesteśmy już osobami, które jadą na lana, żeby w ogóle zobaczyć, jak to jest. Tylko staramy się zrobić jakiś damage, bo zawsze byliśmy uważani za mocnego underdoga, ale też każdy nas respektował. Przecież w poprzedniej ESL Pro League nikt nie stawiał, że dotrzemy do top 4 i pokonamy po drodze HEROIC czy Vitality. Zobaczymy, jak będzie teraz, bo zawsze byliśmy takimi... Nie chcę nas stawiać w trudnej roli, ale zawsze byliśmy czarnym koniem i jakoś się na tych turniejach odnajdowaliśmy.

Z uwagi na młodość i niedoświadczenie waszego składu ty sam starasz się w większym stopniu brać na siebie odpowiedzialność?

To na pewno. Po zmianie dwóch zawodników zrobiło się trochę więcej otwartych pozycji. Było trochę zmian. Ale to naturalne, że gdy było się osobą z tyłu, ale przyszli dwaj nowi goście z akademii, to musisz robić trochę więcej. Podejmować więcej ryzyka, bo masz doświadczenie, którego trzeba użyć, zaryzykować i podjąć odpowiedzialność. Bo inni mogą mieć problemy z decyzyjnością. Mogą stanąć przed pewnymi decyzjami i będą się wahać, a czasami ułamek sekundy czy dwa robią dużą różnicę. Trudno jednak powiedzieć, jak to do końca będzie. Trzeba zobaczyć po pierwszym czy drugim meczu, bo myślę, że to dużo powie. Przy czym gramy z FORZE, które w składzie praktycznie miksowym. Na pewno są przygotowani, ale powiedzmy szczerze, że nie jest to poważny team, który trenuje i się przygotowuje.

Nie chcę tutaj robić żadnych odniesień wojennych, bo to zostawiamy z boku. Niemniej nie da się ukryć, że same Monte i FORZE zaliczyły ostatnio kilka pyskówek w socialach, co może nadawać dodatkowego smaczku temu spotkaniu.

Nie wiem, może dla was, dziennikarzy, czy też ludzi z Twittera. Ja jednak specjalnie tego nie śledzę. <śmiech>

Wspomniałeś o waszej grupie, że nie jest najbardziej zastackowana. Ale przy okazji jest bardzo polska. Uważasz, że wszystkie drużyny Polaków dostaną się do play-offów?

Trudno powiedzieć, chociaż naturalnie, że gdy jest nas więcej w różnych zespołach, to jest większa szansa. Ale zależy, jak kto trafi z formą. Liquid dopiero w Chinach zaczęło dobrze grać. FURIA jest po zmianach. My jesteśmy nowym zespołem. FORZE też jest po zmianach. ENCE miało gorszy moment, chociaż miejmy nadzieję, że się odbiją. Tak naprawdę tylko MOUZ trzyma swój poziom. Poza tym wydaje mi się, że każdy ma podobne szanse.

Na koniec – w jednej z poprzednich naszych rozmów powiedziałeś, że Monte to zespół, który wygrindował sobie to, gdzie jest. Sądzisz, że z uwagi na ostatnie zmiany musicie może nie tyle zaczynać od zera, ile po prostu odbudować swoją pozycję, bo zrobiliście dwa kroki wstecz?

Na pewno nie musimy sobie tego wygrindować, bo na razie mamy zaproszenia. Póki co jest dobrze, ale na pewno musimy coś zagrać na tych turniejach, żeby dostawać kolejne invite'y i udowodnić swoją wartość. Na pewno zrobiliśmy krok wstecz. Jeden, może dwa. Bo jednak trzeba nowym zawodnikom pokazać dużo rzeczy. Chodzi też o rozumienie gry, bo można pokazywać wiele, ale to decyzyjność jest w tej grze najważniejsza. A czasami nie podejmują oni najlepszych decyzji i trzeba im tłumaczyć, dlaczego zrobiło się to, a nie tamto, albo dlaczego się czegoś nie zrobiło. Nasze wymagania to minimum wejście do play-offów, ale trudno powiedzieć, jak będzie. Także na razie grindować nie będziemy, bo nie gramy turniejów online. Jeżeli jednak będzie taka potrzeba, żeby odbudować pewność siebie, to pewnie będziemy się pojawiać na imprezach w internecie. Ale na razie zobaczymy, jak pójdzie nam na ESL Pro League.

ESL Pro League Season 19